Jagnięcy tagine z daktylami
Każdy facet radzi sobie z kryzysem wieku średniego inaczej: ci, których stać, wymieniają Forda Escorta na Porsche, mniej zamożni wymieniają żonę na sekretarkę, a prawdziwi mężczyźni idą biegać po pustyni. Rok temu niemąż pojechał do Maroka, żeby wystartować w Marathon des Sables, siedmiodniowym wyścigu etapowym po Saharze na trasie liczącej ponad 250 kilometrów. Maraton Piasków, uważany za najbardziej ekstremalny wyścig biegowy na świecie, w swojej 26-letniej historii dorobił się dwóch przypadków śmiertelnych i jednego zaginionego uczestnika, który odnalazł się w Algierii, około 300 km od trasy.
Niemąż przewidział moją reakcję na swoje plany wakacyjne i na wszelki wypadek nie spytał mnie o zdanie. Zapisał się póki były jeszcze miejsca (nie uwierzycie, ale rozchodzą się jak świeże bułeczki) i przypieczętował transakcję podając numer karty kredytowej. Opłata startowa wystarczyłaby na egzotyczne wakacje dla całej naszej rodziny, ale za to była all inclusive i obejmowała: około 40 km biegu dziennie (poza jednym dniem, w którym kilometrów było 80) w 50-stopniowym upale, noszenie całego dobytku na plecach, spanie na gołej ziemi pod nomadyjskimi namiotami, i jedzenie liofilizowanego spaghetti bolognese. Kto by się oparł?
Niemąż wrócił z wyprawy lżejszy o kilka paznokci u nóg, które pozostawił w piaskach pustyni, a bogatszy o 13 bąbli na nogach (z dumą donoszę, że pobił rekord namiotu) i nowych znajomych, z którymi za dnia biegał, a wieczorami opatrywał krwawiące pięty, szukał gałązek na rozniecenie ognia pod menażką, i zastanawiał się, na co im to wszystko było. Czwórka Polaków (tu pierwszego dnia, jeszcze świeży, a tu ostatniego, już nie bardzo) biegła w Marathon des Sables zespołowo w celu charytatywnym, zbierając pieniądze na wózek dla niepełnosprawnego Huberta. Ich wysiłki dokumentował Mietek Pawłowicz, fotograf i podróżnik, który ostatnio odwiedził nas przy okazji relacjonowania Diamentowego Jubileuszu Królowej. Żeby wspomnienia wartko płynęły, oprócz piwa podałam tradycyjny marokański tagine, słodko-korzenny gulasz z jagnięciny z daktylami, który bardzo wszystkim przypadł do gustu. Mietek prosił o przepis, to podaję.
Jeśli macie ochotę spróbować innych marokańskich dań, to zapraszam na tagine z kurczaka z oliwkami i kiszonymi cytrynami, ciecierzycę w pikantnym sosie, i tagine z jagnięciny z suszonymi śliwkami i morelami. Tutaj dowiecie się jak zrobić kiszone cytryny wykorzystywane w wielu marokańskich potrawach. Jak nie chce Wam się czekać miesiąc na kiszone cytryny lub nie macie ich gdzie kupić, możecie dodać skórkę z cytryny świeżej (ze dwa paski). Pamiętajcie tylko, żeby ją cienko obrać, bo białe albedo pod skórką jest bardzo gorzkie i zepsuje smak potrawy.
Przepis (ze zmianami) pochodzi z książki “The Food of Morocco” Tess Mallos.
Na 4 osoby:
- 1 kg jagnięciny bez kości (łopatka lub udziec) pokrojonej w sporą kostkę (o boku ok. 2,5 cm)
- 3 łyżki masła klarowanego (lub neutralnego w smaku oleju)
- 1 duża drobno posiekana cebula
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- 1/2 łyżeczki kurkumy
- 1/2 łyżeczki świeżo mielonego czarnego pieprzu
- Kawałek kory cynamonowej
- 100 g daktyli, wypestkowanych i pokrojonych z grubsza (postarajcie się o daktyle nie dosładzane glukozą, a jeśli nie będzie innych, zmniejszcie ich ilość o 1/4)
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1/4 kiszonej cytryny (bez miąższu, sama skórka, opłukana i pokrojona w cienkie paski)
- 15 g zwykłego masła, dodatkowo
- 3/4 szklanki płatków migdałowych
Mięso umyj, osusz dokładnie ręcznikiem papierowym i posól. Na głębokiej patelni rozgrzej łyżkę klarowanego masła i usmaż na nim mięso na dużym ogniu na na rumiano. Odstaw.
Patelnię wytrzyj papierowym ręcznikiem i rozgrzej na niej pozostałe dwie łyżki masła klarowanego. Dodaj cebulę i smaż na średnim ogniu przez ok. 8 minut, do zeszklenia. Posyp imbirem, kurkumą i pieprzem i zamieszaj. Dodaj jagnięcinę, korę cynamonową, daktyle i 1 łyżeczkę soli i zalej 350 ml wody. Zmniejsz ogień, przykryj przykrywką i duś ok. 2,5 godziny mieszając od czasu do czasu.
Dodaj sok z cytryny i skórkę z kiszonej cytryny i duś kolejne pół godziny. Teraz spróbuj i dopraw do smaku solą (sporo) i pieprzem. Jeśli tagine okaże się zbyt słodki, dodaj jeszcze soku z cytryny.
Rozgrzej masło na niewielkiej patelni i na średnim ogniu podsmaż płatki migdałowe cały czas mieszając i uważając, żeby się nie przypaliły. Jagnięcinę przełóż na półmisek i posyp podsmażonymi płatkami migdałowymi (można też wmieszać do mięsa, ale wtedy przestaną być chrupkie). Podawaj z kuskusem i sałatką z drobno pokrojonego pomidora, ogórka i papryki z dużą ilością natki pietruszki i kolendry, skropioną oliwą i sokiem cytrynowym.
karmel-itka
jeszcze nigdy nie jadłam tagine…
ale piękne zdjęcie.
mietekpa
ale nie pamiętam żebyśmy pili wodę
)))
dybka
Przepięknie i pysznie się prezentuje! Tagine chodzi już za mną od jakiegoś czasu i patrząc na to ugotowane przez Ciebie już wiem od jakiego przepisu zacznę! Wspaniała uczta w ogrodzie
Pozdrowienia
mojetworyprzetwory
Wspaniała terapia męża-nie męża;) Wspaniały tagin, zjadłabym sobie właśnie taki z jagnięciny, pyszności!
malgoshka
Karmelitka, nie boj nic i rob, to taki bardziej egzotyczny gulasz, z cynamonem i kurkuma zamiast mielonej papryki.
Mietek, jak o tym mysle, to i ja nie pamietam, zebysmy wode pili. Pewnie fatamorgana sie z Maroka za Toba przywlokla.
Pozdrawiam.
Dybka, tagine przedni, tylko uwazaj zeby ze slodycza nie przesadzic (duzo daktyli jest slodzonych glukoza Bog raczy wiedziec po co). Polecam tez bardzo ten z suszonymi sliwkami i morelami.
Mojeprzetwory, podzielam Twoje zdanie, lepsza Sahara niz sekretarka.
An-na
Pyszna opowieść, pyszne danie!
Kryzys wieku średniego, powiadasz… Cieszę się, że Mój na razie założył jedynie bloga, a wyprawę planuje w Bieszczady
Pozdrawiam
malgoshka
An-na, dzieki za mile slowa. Co do meza to uwazaj, to sie tak niewinnie zaczyna, najpierw Bieszczady, a potem Mount Everest.
Badz czujna.
jsc@virgin.net
Goshiu
kochana, z nieba mi spadasz z gulaszami z Tagine’a. Wlasnie wrocilam z tygodniowego rajdu konnego na trasie Agadir-Essaoiura, ktory ma sie nijak do escapady niemeza, i po berberyjskiej kuchni polowej I goscinnosci lazi za mna marokanskie Tagine. Dzieki za inspiracje! Jola x